czwartek, 6 stycznia 2011

Dobre wieści

Macie czasem tak: dotrze do was jakaś dobra wiadomość, dobra nowina, wesoła, pozytywna, radosna, wspaniała, super news. Super oczywiście dla kogoś innego, bo to kogoś innego ten news dotyczy. I wszystko jest fajnie, pięknie, poza tym, że was ten news dobija. I smuci. I przygnębia, i chce się wam płakać.
Ja tak mam. Dzisiaj. To pewnie jest egoistyczne, ale nic na to nie mogę poradzić. Dobra wiadomość dla kogoś innego - mnie zwyczajnie zasmuciła.
Fajnie, jak komuś się coś uda, ale niefajnie, że nie udaje się to mi. I to jest smutne.
Bo z jednej strony bardzo mnie cieszy czyjeś szczęście, ale nie potrafię nie przyrównać się do tego i nie poczuć żalu, że życie jest niesprawiedliwe.

Poza tym dzień był całkiem fajny. Wpadła do nas Justi koło południa, tak spontanicznie, jak to tylko ona potrafi. Trochę z nami pobyła, pośmialiśmy się, zjedliśmy razem obiad. Było nam miło.
Justi zadzwoniła do mnie, kiedy była tuż pod naszym blokiem, bo właśnie była pod naszym blokiem i pomyślała, że nas nawiedzi. Kiedy na nią czekałam, pomyślałam, że teraz to jest rzadkość i nikt praktycznie już tak nie robi. Z naszych znajomych tylko ona. Kiedyś to był standard, że wpadało się do znajomych bez zapowiedzi, zachodziło się przy okazji, nawet na chwilę, tak pod wpływem impulsu. A potem pojawiły się komórki, napięte grafiki i cała ta niepisana etykieta, że należy się umawiać z wyprzedzeniem, jeśli się chce do kogoś przyjść. W sumie to nie wiadomo dlaczego. Można wymyśleć mnóstwo powodów oczywiście, ale żadne nie są tak naprawdę ważne. Bo powody typu - ktoś musi posprzątać, albo się umalować, to nie są powody.
To jest takie smutne. I sztywne. I zdecydowanie utrudnia kontakty bezpośrednie z ludźmi.
Fajnie, że są jeszcze osoby, które po prostu wpadają na herbatkę, bez tych ceregieli z umawianiem się na tydzień wcześniej co najmniej.

1 komentarz:

marko pisze...

Może zycie byłoby łatwiejsze, ale prawie wszędzie tak jest w modzie sposob (dobrego tonu) zresztą coraz bardziej cenimy sobie ten wolny czas byleby nie za wszelka cenę