czwartek, 4 grudnia 2008

Odrobina emocji....

- Zamierzam pisać bloga... - mówię do koleżanki. Siedzimy w kuchni, na porannej przerwie w pracy. Przeglądam właśnie gazetę leżącą tu od co najmniej dwóch tygodni. Kolorowy magazyn sprzed... pięciu lat! Inspirująca lektura, w sam raz, aby nadrobić zaległości w nowinkach z życia gwiazd, nowościach kosmetycznych, tudzież wydarzeniach kulturalnych... jeśli ktoś miał ostatnio amnezję! Raczej nie trafi się taki. Mimo tego ktoś z firmy zlitował się nad resztą pracowników i przyniósł stosik gazet, aby było czym się zająć jedząc lancz. Trzeba przyznać, że nie ważne czy gazety były na czasie, czy też odleżały swoje w kącie czyjegoś mieszkania - był to niewątpliwie akt miłosierdzia, bo nie ma nic gorszego, niż brak jakiejkolwiek rozrywki, kiedy nachodzi ta nieodparta chęć oderwania się na przerwie od tego co się w pracy robi. Jeśli akurat wyjdziesz na przerwę w takim momencie, kiedy kuchnia jest pusta i siedzisz samotnie nad kanapką, przeżuwanie nie jest odprężającym zajęciem. Samotność nie sprzyja trawieniu.
- Bloga... ? - słyszę odpowiedź rzuconą nieobecnym tonem, a może to było tylko echo ? - będzie co poczytać... - koleżanka przegląda inną gazetkę, rocznik 1999. Jeszcze lepszy niż moja. Ranking najpiękniejszych Polaków. Tylko, że ci szczególni Polacy w rankingu są raczej niepiękni. Artykuł (szumnie nazwane, zważywszy na minimum treści, maksimum zdjęć) budzi nasze żywe zainteresowanie. Przede wszystkim swoim nieodgadnionym zamysłem. Przerzucam się na jej gazetę i zaczynamy uważne studiowanie zestawienia. Mix polskich celebrities, którzy urodą nie grzeszą, a mimo tego ktoś zebrał ich zdjęcia razem i opatrzył takim tytułem ! Co za osobliwy gust... ! Zgodnie dochodzimy do przekonania, że był to przewrotny żart ze strony autora, zapewne kompletnie niezrozumiały dla bohaterów rankingu. Znaczna większość ludzi nigdy nie zakwestionuje swojego zwycięstwa - a znalezienie siebie ujętego w jakimś rankingu zapewne zalicza się do zwycięstwa - zwłaszcza, jeśli chodzi o rzecz tak newralgiczną, jak uroda. Kto nie chce być piękny? Zapewne próżność nie dopuściła, aby pytanie zmąciło dumę i radość z faktu, że teraz kilka tysięcy Polaków przyjmie za pewnik, że jestem jedną z najpiękniejszych osób w kraju. Tymczasem niektórzy nawet ładni nie są. No ale o gustach podobno... wiadomo co - albo raczej czego się nie robi.
QwasiRanking dostarcza nam sporo radosci i tym sposobem kwestia bloga zostaje kompletnie zignorowana i zepchnięta na piąty plan. Do tematu już nie wracamy. Do rankingu też nie.

***

Dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem burzy emocjonalnej. Na sam start, zaraz po przyjściu do pracy podniosło mi się ciśnienie i to do poziomu krytycznego. To rozwiązało sprawę obudzenia się, dojścia do jako takiej przytomności i postawienia się do pionu, aby móc klepać bite 8 godzin w klawiaturę komputerka. Przynajmniej jedną rzecz miałam z głowy ! Nie, żeby to była przyjemna forma otrzeźwienia, ale zdecydowanie skuteczna. Lepsza niż kawa. Autor burzy w naszej - trzyosobowej w tej scenie - szklance wody, kompletnie się sytuacją nie przejął. Jak zawsze, kiedy dopiął swego, zupełnie nie wykazywał zainteresowania faktem, że to "jego" może kolidować z "czyimś innym". Klasyczny przypadek egoizmu.
Kilka godzin później dostałam od koleżanki linka do strony, gdzie wkurzeni (co jest mało powiedziane) ludzie mogą się wyżyć i wypisać do woli, nie przebierając w słowach. Posty zamieszczone na tym portalu są rozbrajające! To co w jednym momencie kogoś wkurzyło i doprowadziło do cichego, ukrywanego szału, mnie trochę później rozbawiło i doprowadziło do głośnego śmiechu.
Nie ma to jak spotkać towarzysza niedoli :)
Przez moment rozważałam opcję dołożenia swoich trzech groszy do tego interesu, ale dałam za wygraną. To co dzisiaj mnie wyprowadziło ze mnie i postawiło obok, zdecydowanie nie zmieściło by się w krótkim poście. Ale będę odwiedzać stronkę od czasu do czasu i zapewne przyjdzie taka chwila, kiedy się tam dopiszę. To taki wentyl bezpieczeństwa. Siedzisz w pracy, coś cię zdenerwuje - nie możesz się pozłościć, bo przecież jesteś w pracy, nie wypada, a masz ochotę zakląć, na czym świat stoi ! Ale przecież można wejść na stronkę i się wypisać. Ulżyć swojej złości.
Ciekawe co w tym jest takiego uspokajającego ? Może myśl, że ktoś to przeczyta ? I będzie kiwał głową ze zrozumieniem, po czym przytaknie "Dokładnie!".
Takie małe przewidywane pocieszenie. Marchewka na kiju, która koi nerwy.
W każdym razie idea tego portalu jest genialna w swojej prostocie. :)

Brak komentarzy: