piątek, 9 września 2011

Kubek z Paryżem

Kamisio kupiła sobie dwa wielkie kubasy, które swego czasu Lipton dodawał do dużych paczek herbat. Ona miała kubek z Paryżem, jej ukochanym miastem, a Piotruś Pan z Nowym Jorkiem, chociaż nie wiem, na ile on NY kocha. Kubki miały dla nich tą bezcenną zaletę, że miały pojemność 550ml, czyli mieściły 2 herbaty, a oni zazwyczaj piją herbaty w ilościach liczonych niemalże na hektolitry.
Pili sobie z tych kubasków herbatkę w najlepsze przez ładnych kilka tygodni, aż do pewnego niepięknego dnia, kiedy to kubek z Paryżem spadł Kamisio na podłogę i stłukł się w prawie drobny mak. Było jej bardzo szkoda tego kubeczka, ale od czego jest allegro - siadła do kompa i szybko wyszukała, że ktoś takimi kubeczkami handluje. Oczywiście teraz kosztuje on więcej, niż kiedy setki tych kubków zalegały półki sklepowe. W zimie zestaw 100 herbat + kubek można było kupić za 20 zł, mam wrażenie, że w stokrotce na początku tej akcji były nawet po 17-cie zł.
Na allegro kosztował 26 zł + koszt wysyłki.
Ale Kamisio pragnęła taki kubeczek mieć, więc kupiła go za tyle, po ile był wystawiony i w kilka dni już piła z niego herbatkę.
Po kolejnych kilku dniach przyjechałam z urlopu i usłyszałam tą smutną historię o zbitym kubeczku, ale ze szczęśliwym hapyendem, bo kubeczek został odkupiony.
Nie minął tydzień, nadszedł łikend, kiedy zajmowałyśmy się obie z Kamisio naszą Babcią, bo rodzice wyjechali. Zanocowałam wtedy u rodziców i w niedzielę rano chciałam zrobić nam herbatkę. Zabrałam się więc za mycie kubeczków, które po wieczornym oglądaniu filmu stały smętnie brudne w zlewie. Niestety płyn, którego używa Mama zostawia na dłoniach taki śliski filtr i przez to trudno jest utrzymać mokre naczynia w dłoniach. I ten nieszczęsny kubeczek z Paryżem wysunął mi się z palców i spadł dosłownie 10cm na dno zlewu i wyszczerbił po prostu modelowo! Nagle zyskał zupełnie inny charakter c- zrobił się kubeczkiem z Paryżem i z wygryzionym trójkątem równobocznym!
No i szlag nagły trafił drugi kubeczek z Paryżem! Mnie to najbardziej dobiło, że szlag go trafił o 9-tej rano w niedzielę! Jeszcze przed śniadaniem! Jednak filozofia, że w łikend powinno się wylegiwać długo w łóżku ma swój sens. Po co wstawać rano, skoro o tej porze tylko się zbija komuś ukochane kubeczki?!
Kamisio jeszcze leżała w łóżku, kiedy jej powiedziałam, że straciła po raz kolejny ten pechowy kubeczek z Paryżem. Może była jeszcze ogłuszona od niewyspania i nie odczuła tego zbyt boleśnie.
Wiem, że to niby tylko kubeczek, ale kubki mają w sobie suszę i ja rozumiem, jak można się do kubka przywiązać, bo sama mam szereg kubków, które uwielbiam, niektóre są pamiątkami z wyjazdów, inne mnie po prostu zauroczyły i je kupiłam i byłoby mi szkoda któryś stracić. Zwłaszcza w tak głupi sposób.
Co było robić - siadłam do allegro i kupiłam Kamisio kolejny kubeczek z Paryżem. Przy okazji kupiłam sobie taki z Sydney. Jak już płaciłam za przesyłkę, to i sobie taki zafundowałam. Pewnie wezmę go do pracy, bo ma dobrą pojemność, aby nie latać do czajnika co godzinę. Zazwyczaj robię sobie dwie herbaty na raz w dwóch kubkach, a tak będę robiła jedną, za to dużą.
Dzisiaj kubki przyszły.
Całe.
Tego z Paryżem to boję się nawet wieźć Kamisio. Ale jutro pojadę z nim do niej. Zawiążę na nim piękną kokardę i postawię jej na biureczku. Będzie się cieszyć. :)

1 komentarz:

Nomad pisze...

Ja ostatnio z BP dostałem kubek z Paryżem i Basia rozbiła go :(